sobota, 25 kwietnia 2020

Chlebek bananowy z makiem i wiśniami



Kolejne banany uratowane ! Nie żebyśmy ich nie jedli, po  prostu tak jakoś wyszło :) Ale zgodnie z tym, co sobie przyrzekłam jakiś czas temu – ZERO WYRZUCANIA ŻYWNOŚCI – dałam przedojrzałym bananom drugie życie. Chciałam trochę ożywić tradycyjny smak chlebka bananowego i dodałam do niego mak i wiśnie. Wyszło pysznie! Przepis jest jak na chlebek przystało – prosty, a ciasto robi się błyskawicznie. Polecam!


Składniki (na chlebek w formie 11x30cm):

Ciasto:
200g mąki pszennej
4 bardzo dojrzałe lub przedojrzałe banany + 1 do dekoracji
100g cukru (można dać mniej)
100g masła
2 łyżki suchego maku
2 jajka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub cukru wanilinowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
¼ łyżeczki soli

Dodatkowo: ok. 14-16 wiśni bez pestek (mogą być mrożone)


Wykonanie:

Foremkę wysmarować masłem i oprószyć bułką tartą. Piekarnik rozgrzać do 175oC (termoobieg).
Masło roztopić na małym ogniu. Banany rozgnieść widelcem na papkę. Połączyć z masłem i jajkami. Suche składniki wymieszać w osobnym naczyniu, a następnie wsypać do mokrych. Wymieszać łyżką do połączenia składników. Przelać do foremki. Wiśnie powciskać do ciasta (w rzędach lub losowo). Całego banana przeciąć wzdłuż na połowę i ułożyć na cieście nasionkami do góry. Ciasto wstawić do piekarnika i piec ok. 50-60 minut do tzw. suchego patyczka. Wyjąć i ostudzić. Oprószyć cukrem pudrem. Smacznego!



niedziela, 5 kwietnia 2020

Tarta z czosnkiem niedźwiedzim, fetą i orzechami włoskimi



Czasami człowieka dopada faza i nie ma na to mocnych. Tak jest ostatnio u mnie z tartami na słono. Wszystko zaczęło się od spotkania z przyjaciółkami, na którym jedna z nich upiekła pyszną tartę z buraczkami i rukolą. No i zaczęło się. Czuję się, jakbym odkryła Amerykę :D I tak sobie piekę i piekę, no i pomyślałam, że czemu nie podzielić się przepisem na jakąś fajną tartę? W ogrodzie wszystko budzi się do życia, w tym moja mała kępka czosnku niedźwiedziego. 


Jego smak poznałam, gdy pracowałam w Bawarii w jednej z wykwintniejszych restauracji, gdzie podawano m.in. rybę z risotto z czosnkiem niedźwiedzim. Wtedy zakochałam się w tych soczystych, zielonych liściach. I wcale nie dziwię się, że jest to przysmak niedźwiadków :)
Wracając do tart, dzisiaj mam dla Was przepis na tartę właśnie z czosnkiem niedźwiedzim. Pyszna, na kruchym i chrupiącym cieście, aromatyczna, z dodatkiem orzechów włoskich. Będziecie zachwyceni! Najlepiej smakuje podana ze świeżą, orzeźwiającą sałatką z rukoli lub kolorowych sałat. Polecam!


Składniki (na tartę w okrągłej formie średnicy 22cm):

Ciasto:
190g mąki pszennej
60g mąki pszennej razowej
120g zimnego masła
1 jajko
1 płaska łyżeczka soli

Nadzienie:
2 garście świeżych liści czosnku niedźwiedziego
150g serka Bieluch lub Grani
100g sera feta
50g orzechów włoskich
1 jajko
¼ łyżeczki soli
Pieprz do smaku


Wykonanie:

Rozgrzać piekarnik do 180oC (termoobieg). Przygotować formę na tartę z karbowanymi brzegami, ale jeśli takiej nie macie (jak ja!), wystarczy dowolna okrągła forma (brzegi uformujecie bez problemu palcami :)). Dno foremki pokryć wyciętym kołem z papieru do pieczenia, żeby było łatwo wyjąć tartę już po upieczeniu.
Kruche ciasto: z podanych składników zagnieść ciasto (można je zagniatać w misce, na stolnicy/blacie lub za pomocą miksera z odpowiednią końcówką). Do miski wsypać mąkę. Dodać jajko i wymieszać by połączyło się z mąką. Następnie dodać masło pokrojone na małe kawałeczki i rozdrobnić palcami. Następnie dodać resztę składników i zagnieść ciasto. Formę wylepić ciastem – zarówno dno, jak i boki (te na wysokość ok. 3-4cm). By starczyło mi ciasta najpierw robię wałeczek wzdłuż boku wewnątrz foremki i wylepiam, a następnie lepię dno. By uformować karbowane brzegi, wystarczy je przyszczypać dwoma palcami i gotowe (uwaga, tu długie paznokcie przeszkadzają :))


Ciasto nakłuć widelcem i wstawić do piekarnika. Piec ok.  10-15 minut, aż ciasto się podpiecze (tutaj trzeba uważać, bo przez dodatek mąki razowej trudniej zauważyć kiedy ciasto jest podpieczone).
W międzyczasie przygotować nadzienie: serek połączyć dokładnie z jajkiem, solą i pieprzem, dodać drobno posiekany w paseczki czosnek niedźwiedzi i wymieszać. Ser feta pokroić na małe kosteczki, orzechy włoskie na większe kawałki.
Na podpieczony spód wyłożyć połowę masy z czosnkiem, poukładać fetę i przykryć pozostałą masą (nie musi być dokładnie). Całość posypać orzechami włoskimi i wstawić do piekarnika. Piec ok. 20 minut, aż środek się zetnie. Wyjąć i ostudzić. Smacznego!





niedziela, 29 marca 2020

Babka pistacjowa



Lubię suche babki z trzech prostych powodów. Po pierwsze są łatwe i szybkie w przygotowaniu. Po drugie można je długo przechowywać i zjeść nawet lekko czerstwe. Po trzecie, po prostu mi bardzo smakują! Ostatnio była babka z mango, dzisiaj pyszna pistacjowa. Lekko orzechowa, z odrobiną soli. Prosta i łatwa w przygotowaniu, z pewnością zasmakuje każdemu :) Polecam!


Składniki (na średniej wielkości babkę w formie 24cm z kominem):

200g mąki pszennej
150g niesolonych pistacji w łupinkach (bez łupin ok. 75g)
Garść drobno posiekanych pistacji (opcjonalnie, jeśli macie więcej)
140g drobnego cukru
115ml mleka
85g masła
80g kwaśnej śmietany
3 białka jaj
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (lub cukru wanilinowego)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
¼ łyżeczka sody oczyszczonej
½ łyżeczki soli

Opcjonalnie dla koloru odrobina młodego jęczmienia w proszku lub matchy, w ostateczności kropelka zielonego barwnika. Ale jak dla mnie ciasto nie musi być zielonkawe. I tak wiem, że są tam pistacje :)


Wykonanie:

Przygotować formę – wysmarować masłem i oprószyć bułką tartą. Piekarnik rozgrzać do 175oC (termoobieg)
Ciasto: pistacje wyłuskać z łupin. Zmielić (ja blendowałam z dwoma łyżkami mąki w blenderze kielichowym).
Połączyć z resztą suchych składników.
Miękkie masło utrzeć z cukrem do białości. Dodać białka jaj, śmietanę i wanilię – zmiksować. Do mokrych składników dodawać naprzemiennie suche składniki oraz mleko. Jeśli macie więcej pistacji to możecie je posiekać i wrzucić do ciasta – po upieczeniu będzie fajnie chrupało :) Gotowe ciasto przełożyć do foremki i wstawić do piekarnika. Piec ok. 30-35 minut do tzw. suchego patyczka, aż babka się ładnie przyrumieni (obserwujcie, bo każdy piekarnik piecze trochę inaczej). Wyjąć i ostudzić. Można polać rozpuszczoną białą czekoladą lub lukrem i posypać posiekanymi pistacjami. Smacznego!


sobota, 14 marca 2020

Wegańska babka mango



Pyszna, bardzo wilgotna i aromatyczna babka – brzmi pysznie prawda? Okazuje się, że z powodzeniem można dać taki opis wegańskiej babce. Całą (naprawdę dobrą!) robotę zrobiła pulpa mango, która sprawiła, że ciasto jest niesamowicie wilgotne, a do tego pięknie pachnie. I tutaj znów – oprócz pulpy mango brak tu wyszukanych składników. Mąka, cukier i tak dalej. A wykonanie to czysta bajka. Suche + mokre i gotowe! Słodkość ciasta przełamuje kwaskowaty lukier, również z nutką mango. Całość tworzy idealną babkę. Myślę, że z powodzeniem może ona zająć miejsce na wielkanocnym stole, nie pogardzi również sobotnim lub niedzielnym popołudniem:) Co jest super - babka przechowywana w lodówce trzyma świeżość przez kilka dni :) Przepis znalazłam tutaj. Bardzo polecam!


Składniki (na babkę w formie z kominem o średnicy 24cm):

Ciasto:
600g pulpy mango (z puszki)
440g mąki pszennej
160ml oleju
130g brązowego cukru trzcinowego (nie Muscovado)
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (lub cukru wanilinowego)
½ łyżeczki soli

Lukier mango:
3 kopiate łyżki cukru pudru
3 łyżki soku wyciśniętego z cytryny
1 łyżka pulpy mango
Skórka otarta z ½ cytryny


Wykonanie:

Przygotować formę z kominem – wysmarować olejem lub innym tłuszczem roślinnym. Wysypać bułką tartą (można również wiórkami kokosowymi, orzechami itp., pełna dowolność :)). Piekarnik rozgrzać do 180oC (termoobieg).
Ciasto: wszystkie mokre składniki wymieszać w jednej misce. Do drugiej miski przesiać mąkę, proszek do pieczenia, sodę oraz dodać cukier i sól – wymieszać. Do suchych składników wlać mokre i wymieszać za pomocą łyżki lub szpatułki do połączenia w jednolitą masę (nie mieszać za długo). Masa będzie od razu „puchnąć”, a to za sprawą proszku i sody, także bez obaw, że coś się zepsuło :) Ciasto przelać do formy, wygładzić i wstawić do piekarnika. Piec ok. 35 minut do suchego patyczka. Od trzydziestej minuty można już sprawdzać (ciasto może się upiec szybciej lub wolniej w zależności od Waszego piekarnika). Może się zdarzyć, że ciasto posiedzi 45 minut – także obserwujcie i sprawdzajcie :) Ja piekłam ok. 35 minut i wyszło super wilgotne, a patyczek był suchutki :) Upieczone wyjąć i całkowicie ostudzić.
Lukier: wszystkie składniki wymieszać – gdyby lukier był za rzadki – dodać cukru, gdy za gęsty – więcej pulpy mango lub soku z cytryny. Polać ciasto. Można na wierzch dodać różne dodatki, np. wiórki kokosowe, suszone mango itp. :) Smacznego!


niedziela, 8 marca 2020

Eklery z kremem budyniowym



Chyba każdy zna ten smak. Delikatne ciasto parzone, a do tego pyszny krem budyniowy. Nie muszę Was przekonywać, że to połączenie wręcz idealne, prawda? Takie cuda możemy wyczarować nie posiadając w domu żadnych wyszukanych składników. No dobra, może poza serkiem mascarpone, który dodałam, ale stał on się na tyle dostępny i popularny, że znajdziecie go nawet w osiedlowym sklepiku :) Do przełożenia wybrałam masę budyniową, a nie bitą śmietanę, bo jakoś śmietana bardziej smakuje mi w malutkich ptysiach :) Koniecznie wypróbujcie :)


Składniki (na ok. 15 eklerów):

Ciasto parzone:
250ml wody
150g mąki pszennej
125g masła
3 jaja (L)
1 białko jaja (L)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
¼ łyżeczki soli

Krem budyniowy:
600ml mleka
150g serka mascarpone
50g cukru
35g skrobi ziemniaczanej
35g mąki pszennej
3 żółtka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub cukru wanilinowego
*można dodać łyżkę likieru Amaretto, krem będzie bardziej aromatyczny


Wykonanie:

Ciasto ptysiowe: mąkę przesiać do miseczki. Do rondelka wlać wodę, dodać masło i sól. Wszystko zagotować (masło musi się całkowicie rozpuścić, a całość musi wrzeć). W tym momencie wsypać całą mąkę naraz na wrzącą wodę i bardzo energicznie mieszać, aż mąka wchłonie wodę z masłem i powstanie gęste ciasto. Mieszać do momentu, aż na dnie rondla zacznie się robić biały osad. Garnek z ciastem odstawić, aż przestygnie. Gdy włożycie palec do ciasta i będzie ono ciepłe, ale już nie będzie parzyć, to znaczy, że ciasto jest gotowe aby je zmiksować z jajkami. Jajka rozmieszać w miseczce, aż białko połączy się z żółtkiem (nie ubijać!). Jajka wlewać stopniowo do przestudzonej masy i miksować, aż powstanie gęste i lepkie ciasto. Ciasto przełożyć do szprycy/rękawa cukierniczego z odpowiednią, dużą końcówką (do większych wypieków u mnie końcówka Wilton 8B) i wyciskać na papier kształty odpowiadające eklerom (sprawdzi się tutaj ruch jakbyście chcieli narysować wąsa w przestrzeni :D ). Ciastka nie powinny być jednak zbyt grube. Piec w piekarniku rozgrzanym do 160oC (funkcja termoobiegu) przez 25-30 minut. Nie otwierać piekarnika! Po tym czasie ciastka będą ładnie zarumienione, jeśli wolicie bardziej przypieczone, to w tym momencie można uchylić drzwiczki piekarnika żeby uwolnić nadmiar pary, a następnie możecie je potrzymać jeszcze parę minut dłużej (ja piekłam w sumie 35 minut, ale wszystko zależy od Waszych piekarników). Gotowe ptysie przełożyć na kratkę i wstawić do uchylonego piekarnika żeby jeszcze podeschły. Ostudzone przekroić poprzecznie ostrym, ząbkowanym nożem na połówki.
Krem budyniowy: połowę mleka połączyć z mąką pszenną, skrobią i żółtkami. Drugą połowę zagotować z cukrem i wanilią. Masę jajeczno-mączną wlać do gotującego się mleka i na średnim ogniu cały czas mieszać, aż zrobi się gęsty budyń. Przykryć i odstawić do całkowitego ostudzenia. Do zimnego budyniu dodać mascarpone i zmiksować tylko do połączenia składników w gładką masę.
Przełożyć do rękawa cukierniczego, szprycować do ciastek (tylko do dolnych połówek). Złożyć ciastka i wstawić na godzinę do lodówki. Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem lub polać czekoladą (ta wersja zdecydowanie nie jest dla mnie :) ). Smacznego!



wtorek, 18 lutego 2020

Pączki pieczone


Komu nie po drodze z tradycyjnymi pączkami? Ja muszę szczerze przyznać, że nie cierpię tego smażenia. Dlatego w tym roku skusiłam się na wersję pieczoną. Tradycyjne pączki dostaniemy w czwartek od niezawodnej teściowej :) O tych pieczonych można powiedzieć wiele – że nie stały obok prawdziwych, że nie smakują tak samo, że to nie to… - owszem, to nie to. Nie jest możliwym, by smakowały tak samo bez kąpieli w tłuszczyku :) ! Ale nie można im zarzucić, że nie są pyszne. Są wyśmienite :) I koniecznie muszą być z marmoladą oraz zanurzone w lukrze i posypane skórką pomarańczową bo to akurat bardzo zbliża je do oryginału :) Kto lubi wyzwania i eksperymenty zachęcam do wypróbowania. A może zastąpią te tradycyjne? Kto wie!


Składniki (na ok. 18 pączków):
500g mąki pszennej
200ml mleka
60g masła
60g cukru
50g świeżych drożdży
3 żółtka
1 łyżeczka cukru wanilinowego lub ekstraktu z wanilii
szczypta soli

Dodatkowo:
1 roztrzepane jajko
½ szklanki roztopionego masła
1 małe opakowanie ulubionej marmolady (u mnie wieloowocowa)
1 szklanka cukru pudru (+ kilka łyżek wody)
1 opakowanie kandyzowanej skórki pomarańczowej


Wykonanie:

Ciasto drożdżowe: mąkę przesiać do miski, dodać cukier, cukier wanilinowy i sól. Wszystko wymieszać. Ze składników uformować kopczyk, a następnie zrobić w nim wgłębienie. Mleko lekko podgrzać, by było letnie. Do mleka pokruszyć świeże drożdże i dokładnie rozmieszać, aż się rozpuszczą (można dodać też łyżeczkę cukru, wtedy drożdże szybciej ruszą). Wlać do wgłębienia i zasypać otaczającą mąką. Miskę przykryć ściereczką kuchenną. Pozostawić na 10-15 minut.
Po 10-15 minutach dodać żółtka – wszystko wymieszać łyżką. Dodać rozpuszczone masło i zacząć wyrabiać ciasto (ręką nie wyrabiam zbyt długo, natomiast gdy używam miksera z hakiem, to ciasto wyrabia się, aż zaczyna odchodzić od ścianek misy). Odstawić na max. 1 godzinę do zwiększenia objętości.
Dużą blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do 180oC (termoobieg).
Ciasto wyłożyć na oprószony blat/stolnicę i rozwałkować na grubość ok. 0,5cm. Wykrawać kółka za pomocą szklanki lub kubka o średnicy 7cm. Na kółko nałożyć solidną łyżeczkę marmolady, naokoło niej lekko przesmarować roztrzepanym jajkiem, następnie przykrywać drugim kółkiem, skleić brzegi (jak pierogi) i lekko kulać żeby wygładzić sklejone brzegi. Tak uformowane „pączki” ułożyć na blasze w większych odstępach (bo będą rosnąć :) ). Zostawić na 10 minut, aż podrosną.
W tym czasie przygotować lukier – cukier wsypać do miseczki i dodać kilka łyżek wody – lukier ma mieć konsystencję rzadkiego jogurtu. Gdy będzie za rzadki, dodać cukru, gdy za gęsty – wody.
Podrośnięte pączki posmarować roztopionym masłem za pomocą pędzelka. Wstawić do piekarnika i piec ok. 20 minut (ale najlepiej obserwować), aż nabiorą złoto-brązowego koloru. Wyjąć i chwilkę przestudzić. Jeszcze ciepłe maczać w lukrze (do góry nogami). Najlepiej robić to pączek-lukier-skórka, pączek-lukier-skórka itd. Lukier szybko ścieka z pączków, a chcemy przecież żeby skórka się przylepiła i została na pączkach :) Tak wykończone pozostawić do wystudzenia. Smacznego!