Chyba każdy zna ten smak. Delikatne ciasto parzone, a do
tego pyszny krem budyniowy. Nie muszę Was przekonywać, że to połączenie wręcz
idealne, prawda? Takie cuda możemy wyczarować nie posiadając w domu żadnych
wyszukanych składników. No dobra, może poza serkiem mascarpone, który dodałam,
ale stał on się na tyle dostępny i popularny, że znajdziecie go nawet w osiedlowym
sklepiku :) Do przełożenia wybrałam masę budyniową, a nie bitą śmietanę, bo
jakoś śmietana bardziej smakuje mi w malutkich ptysiach :) Koniecznie
wypróbujcie :)
Składniki (na ok.
15 eklerów):
Ciasto parzone:
250ml wody
150g mąki pszennej
125g masła
3 jaja (L)
1 białko jaja (L)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
¼ łyżeczki soli
Krem budyniowy:
600ml mleka
150g serka mascarpone
50g cukru
35g skrobi ziemniaczanej
35g mąki pszennej
3 żółtka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub cukru wanilinowego
*można dodać łyżkę likieru Amaretto, krem będzie bardziej
aromatyczny
Wykonanie:
Ciasto ptysiowe: mąkę przesiać do miseczki. Do
rondelka wlać wodę, dodać masło i sól. Wszystko zagotować (masło musi się
całkowicie rozpuścić, a całość musi wrzeć). W tym momencie wsypać całą mąkę
naraz na wrzącą wodę i bardzo energicznie mieszać, aż mąka wchłonie wodę z
masłem i powstanie gęste ciasto. Mieszać do momentu, aż na dnie rondla zacznie
się robić biały osad. Garnek z ciastem odstawić, aż przestygnie. Gdy włożycie
palec do ciasta i będzie ono ciepłe, ale już nie będzie parzyć, to znaczy, że
ciasto jest gotowe aby je zmiksować z jajkami. Jajka rozmieszać w miseczce, aż
białko połączy się z żółtkiem (nie ubijać!). Jajka wlewać stopniowo do
przestudzonej masy i miksować, aż powstanie gęste i lepkie ciasto. Ciasto
przełożyć do szprycy/rękawa cukierniczego z odpowiednią, dużą końcówką (do
większych wypieków u mnie końcówka Wilton 8B) i wyciskać na papier kształty odpowiadające
eklerom (sprawdzi się tutaj ruch jakbyście chcieli narysować wąsa w przestrzeni
:D ). Ciastka nie powinny być jednak zbyt grube. Piec w piekarniku rozgrzanym
do 160oC (funkcja termoobiegu) przez 25-30 minut. Nie otwierać
piekarnika! Po tym czasie ciastka będą ładnie zarumienione, jeśli wolicie
bardziej przypieczone, to w tym momencie można uchylić drzwiczki piekarnika
żeby uwolnić nadmiar pary, a następnie możecie je potrzymać jeszcze parę minut
dłużej (ja piekłam w sumie 35 minut, ale wszystko zależy od Waszych piekarników).
Gotowe ptysie przełożyć na kratkę i wstawić do uchylonego piekarnika żeby
jeszcze podeschły. Ostudzone przekroić poprzecznie ostrym, ząbkowanym nożem na
połówki.
Krem budyniowy: połowę mleka połączyć z mąką
pszenną, skrobią i żółtkami. Drugą połowę zagotować z cukrem i wanilią. Masę
jajeczno-mączną wlać do gotującego się mleka i na średnim ogniu cały czas
mieszać, aż zrobi się gęsty budyń. Przykryć i odstawić do całkowitego
ostudzenia. Do zimnego budyniu dodać mascarpone i zmiksować tylko do połączenia
składników w gładką masę.
Przełożyć do rękawa cukierniczego, szprycować do ciastek
(tylko do dolnych połówek). Złożyć ciastka i wstawić na godzinę do lodówki.
Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem lub polać czekoladą (ta wersja
zdecydowanie nie jest dla mnie :) ). Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz