Gdzieś na południowym-zachodzie Macedonii, u brzegów jeziora Ochrydzkiego, leży miasteczko o nazwie Ochryda. W czym tkwi jego magia? Co sprawia, że po opuszczeniu tego miejsca odczuwamy tęsknotę i pragniemy się tam znaleźć raz jeszcze i jeszcze raz?
To zapewne sekret Ochrydy, dla każdego inny, który
każdy z nas odkrywa indywidualnie, po swojemu. W moim reportażu postaram się
pokazać Wam, jak ja rozumiem ten sekret i co mnie zachwyciło.
Początek miasta. Główna ulica. Ulica jak ulica, cztery pasy,
latarnie, bloki. W pewnym momencie pojawia się skręt w prawo w ulicę, która
prowadzi nad samo jezioro Ochrydzkie. Nad jeziorem znajduje się parking,
gdzie trzeba zaparkować samochód.
Stojąc przodem do jeziora, po lewej stronie rozciąga się
długi deptak i sąsiadująca obok zieleń, na której z pełną swobodą „plażują”
ludzie.
Stojąc przodem do jeziora, po prawej stronie widnieje
panorama starego miasta.
Miasteczko jest najpiękniejsze
podczas zachodzącego za niego słońca.
Stare miasto jest pełne małych, wąskich uliczek, często
biegnących w górę, ukazujących piękne widoki.
W głębi miasteczka znajduje się rzymski amfiteatr, gdzie
odbywają się koncerty i pokazy.
Idąc dalej obejrzeć możemy wspaniałą cerkiew Św.
Pantelejmona.
Najwyższym punktem starego miasta jest oczywiście zamek.
Zaraz obok parkingu, znajduje się plac główny, na którym
stoi pomnik Klemensa z Ochrydy. Na placu znajdziemy również mnóstwo kawiarni,
knajpek i pubów oferujących doskonałe kawy oraz kolorowe drinki.
Ceny nie są
wygórowane, powiedziałabym wręcz, że jest tanio. Przykładowo za cappuccino
zapłacimy ok 7zł. Od placu odchodzi ulica, którą śmiało
możemy nazwać „najczęściej odwiedzaną”.
Owoce – w szczególności
arbuzy, melony, brzoskwinie, nektarynki i winogrona, lecz znajdziemy również
banany, gruszki, jabłka, a nawet truskawki czy czereśnie.
Z przypraw najwięcej
sprzedaje się suszonej papryki, ostrej i słodkiej.
Papryka mielona i suszona w całości |
Na straganach znajdziemy
również przetwory takie jak miód z plastrem, domowy ajvar, marynowane papryczki
oraz coś mocniejszego – rakija i wino.
W drugiej części targu znajduje się tak
zwany „szwarc, mydło i powidło”, czyli wszystko co tylko się da wyprodukować w
Chinach. Swoje miejsce na targowisku mają również stoiska z towarami wyprodukowanymi w Macedonii. Moją uwagę przykuło stoisko z kolorowymi, ręcznie malowanymi,
glinianymi garnkami, gdzie od razu kupiłam jedną sztukę.
Garnki kosztują od ok. 15zł za mniejsze, do ok. 32zl za duże.
Obok targowiska znajduje się również sklep rybny, gdzie
można kupić ryby żywe lub smażone oraz sklepik z różnorodnymi serami.
Jeśli chodzi o jedzenie, w Ochrydzie odkryć można smak
wspaniałych potraw, najczęściej tych z grilla.
Najbardziej popularna jest
gurmańska plejskawica, składająca się z mielonego mięsa wołowo-wieprzowego
(czasami baraniego) z dodatkiem słoniny i wędzonego sera żółtego.
Można również zamówić zwykłą
plejskawicę, bez słoniny i sera wędzonego, lub plejskawicę z serem kaszkawał. Koszt takiej
plejskawicy to ok. 7-10zł. Nie odmówiłam sobie również przepysznego Tavce
gravce, czyli po naszemu zupy fasolowej.
Uwierzcie mi na słowo, w życiu nie
jadłam lepszej i gęstszej zupy. Podana ze świeżutką bułką to było niebo w
gębie! Koszt – ok. 6 zł. Dla miłośników ostrego smaku
polecam papryczki z rusztu.
Jednym słowem – warto jeść w restauracjach i
warto spróbować tych wszystkich pyszności.
Bo czuć się dobrze, to czuć się jak u siebie…
Atmosfera panująca w Ochrydzie jest cudowna. Ludzie są
radośni, uśmiechnięci i przyjaźnie nastawieni dla innych. Mieszkając w
przytulnym hoteliku z widokiem na jezioro, aż chciało się tam zostać na zawsze.
Zakwaterowani byliśmy w hotelu Vila Mal Sv. Kliment, znajdującym
się na starym mieście, tuż obok cerkiewki Świętego Klemensa.
Hotel Vila Mal Sv. Kliment i jego właściciel |
Do Ochrydy
przybyliśmy 8 sierpnia, czyli w narodowe święto Klemensa z Ochrydy. Co roku, w
jego święto, mieszkańcy sąsiadujący z cerkwią jego imienia organizują przy niej
spotkanie, na którym wspólnie się modlą.
Klemens z Ochrydy, źródło zdjęcia: Wikipedia |
Po modlitwach mieszkańcy przynoszą z
domu poczęstunki, którymi dzielą się wzajemnie.
Właściciel hotelu zaprosił nas
na poczęstunek, co było bardzo miłym gestem z jego strony. Poczęstował nas również domowym winem i rakiją.
Ratluk |
Najbardziej jednak zachwyciła mnie słodka potrawa składająca się z mielonych orzechów i napęczniałych ziaren żyta.
Całe to zdarzenie wzbudziło we mnie zachwyt i wzruszenie.
Jestem pod wrażeniem jak ludzie, zarówno starzy i młodzi obchodzą jedno z
największych świąt narodowych.
Cieszę się, że miałam okazję uczestniczyć w obchodach święta
Klemensa. Był to jeden z najprzyjemniejszych wieczorów mojej podróży. Wieczór,
który jest częścią wielkiego sekretu.
Każdemu kto się waha, czy warto jechać do Ochrydy powiem
śmiało: WARTO! :)
Poniżej zamieszczam link do hotelu w Ochrydzie, który bardzo
polecam.
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńOchryda jest na prawdę czarująca, a te zdjęcia tylko to potwierdzają. Świetny tekst o Ochrydzie znajduje się również tutaj: http://merwinski.pl/podroze/ochryda_miejsce_inne.html warto poczytać i pozachwycać się nad magią tego miejsca.
OdpowiedzUsuńohyda, gdy ktoś napisał Ochryda
OdpowiedzUsuń