Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rum. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rum. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 listopada 2019

Kakaowa rolada z bakaliami w rumie



Kto z nas nie pamięta starej, poczciwej rolady :) Toż to był rarytas! Ja pamiętam taką kakaową, z bitą śmietaną w środku. Kiedyś nasze mamy i babcie piekły prosto, a to jakieś zwykłe drożdżowe, a to jakiś biszkopcik. Wykwintniejsze wypieki jak tort orzechowy, czy sernik zostawiały na specjalne okazje – Boże Narodzenie, imieniny czy urodziny. Dzisiaj raczej piecze się wszystko, niezależnie od okazji :) No i tak sobie myślałam o tej roladzie i myślałam. Weekend coraz bliżej to upiekłam sobie takową :) Do środka dałam jednak coś więcej niż bitą śmietanę – a mianowicie bakalie moczone w rumie oraz mielone orzechy włoskie. Czyż to nie brzmi pysznie? Oj tak, bo nie tylko brzmi, ale i smakuje! Kakaowy biszkopt i wyrazisty krem bakaliowy z nutą alkoholu :) Ta rolada ma zdecydowanie charakter :) Można się też spodziewać, że szybko zniknie! Choć powiem szczerze, że na następny dzień jest najpyszniejsza! Polecam do weekendowej kawki :)


Składniki (na 1 dużą roladę):

Biszkopt:
4 jajka
100g cukru
70g mąki pszennej
20g gorzkiego kakao
20g startych orzechów włoskich
1 łyżeczka cukru wanilinowego
½ łyżeczki proszku do pieczenia
Szczypta soli

Masa bakaliowa:
 250g sera mascarpone
250g śmietany 30 lub 36%
2 łyżki cukru
1 łyżeczka cukru wanilinowego

100g startych orzechów włoskich
80g niesolonych orzeszków arachidowych
80g drobnych rodzynek
80ml ciemnego rumu
20ml mleka

Dodatkowo do dekoracji: rozpuszczona czekolada, bakalie


Wykonanie:

Bakalie: orzechy arachidowe posiekać, dodać rodzynki i zalać rumem i mlekiem. Odstawić na kilka godzin aż wchłoną płyn (najlepiej zrobić to dzień wcześniej i zostawić w lodówce na całą noc).
Przygotować dużą blachę 30x40cm (najlepiej tą z kompletu piekarnika). Wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do 175oC (termoobieg).
Biszkopt: mąkę przesiać razem z proszkiem do pieczenia i kakao. Dodać zmielone orzechy włoskie, sól i wymieszać. Oddzielić białka od żółtek. Białka ubijać, a gdy będą prawie sztywne, dodawać stopniowo cukier w kilku turach. Następnie nie przerywając ubijania dodawać po jednym żółtku. Do masy dodawać małymi partiami mąkę z dodatkami i delikatnie mieszać szpatułką. Gotową masę wylać na przygotowaną blachę i rozprowadzić zostawiając niewielkie marginesy. Wstawić do piekarnika i piec ok. 12 minut do tzw. „suchego patyczka” (ale lepiej obserwować bo każdy piekarnik inaczej piecze). Wyjąć. Przygotować arkusz papieru do pieczenia i suchą, czystą ściereczkę (choć ja wolę używać ręcznika papierowego, bo ściereczki zbyt mocno pachną proszkiem do prania). Położyć arkusz papieru do pieczenia, a na to ręcznik papierowy. Na to wszystko położyć do góry nogami biszkopt. Delikatnie odlepić papier do pieczenia, a następnie zwinąć biszkopt wzdłuż dłuższego boku – razem z papierem do pieczenia i ręcznikiem papierowym. Pozostawić zwinięty do całkowitego ostudzenia.
Masa bakaliowa: do namoczonych wcześniej bakalii wsypać tarte orzechy włoskie i wymieszać. Ser mascarpone ubić razem ze śmietaną i cukrami. Dodać bakalie. Całość delikatnie wymieszać.
Biszkopt delikatnie odwinąć. Nałożyć masę bakaliową i rozprowadzić na całej powierzchni. Tam gdzie zaczynamy zwijać, ma być grubiej masy, a później im dalej do końca biszkoptu – coraz cieniej. Zwinąć roladę. Owinąć folią i wstawić na kilka godzin do lodówki by całość stężała. Choć najlepiej smakuje na drugi dzień :)
Wierzch: czekoladę rozpuścić, polać roladę. Posypać bakaliami. Smacznego!




piątek, 2 sierpnia 2019

Chlebek bananowy z kokosem



Myślałby kto, że kiedyś zainteresuje się chlebkiem bananowym… Nazwa zawsze mnie śmieszyła, a ciasto brzydko mówiąc po prostu mi śmierdziało. Ale jak już pisałam w poście o serniku z karmelizowanym bananem – smaki się zmieniają. Teraz chlebek nie tylko pięknie pachnie, ale jeszcze się nim zajadam kawałek po kawałku :) Także nigdy nie mówcie nigdy :) Co mnie natchnęło, by go upiec?  Po prostu nie cierpię marnowania żywności, dlatego widok czarnych bananów zalegających gdzieś w kącie lodówki mocno nakłonił mnie do uruchomienia piekarnika. Skorzystałam z przepisu Doroty, zmniejszyłam jednak ilość cukru i dodałam wiórki kokosowe oraz rum. Myślałam jeszcze nad gorzką czekoladą ale ostatecznie się powstrzymałam przed tym ruchem. Może to i lepiej, bo mogłoby mi nie zasmakować :) Chlebek w takiej postaci jaką upiekłam jest rewelacyjny. Mięciutki, wilgotny, mocno bananowy. I ten zapach kokosa… Bardzo polecam :)


Składniki (na ciasto w podłużnej formie 11x30cm):

3–4 duże bardzo dojrzałe lub przedojrzałe banany
200g mąki pszennej
75g roztopionego masła
70g cukru
2 łyżki wiórek kokosowych
2 łyżki rumu 
1 jajko
1 łyżeczka cukru wanilinowego
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Szczypta soli

Dodatkowo: 1 banan na wierzch ciasta, wiórki i bułka tarta do oprószenia formy


Wykonanie:

Przygotować foremkę: wysmarować masłem i oprószyć wiórkami kokosowymi i bułką tartą. Piekarnik rozgrzać do 170oC (termoobieg).
Ciasto: mąkę przesiać z sodą. Banana rozgnieść widelcem. Wlać masło i wymieszać. Dodać jajko, cukier, cukier wanilinowy oraz sól i wymieszać. Dodać wiórki kokosowe, mąkę przesianą z sodą i krótko wymieszać tylko do połączenia składników. Przelać do formy i wyrównać. Wierzch posypać wiórkami kokosowymi. Banana przekroić na dwie podłużne połowy i ułożyć na wierzchu – lekko docisnąć do ciasta. Wstawić do piekarnika i piec ok. 50-60 minut do suchego patyczka. Ostudzić i oprószyć cukrem pudrem. Smacznego!


poniedziałek, 19 marca 2018

Pascha wielkanocna



Wspaniała, kremowa, mocno bakaliowa – pascha. Jest symbolem Wielkanocy i przypisuje się jej znaczenie religijne . Jest ona przyrządzana tylko raz w roku, w tym szczególnym dla nas okresie. Pascha ma symbolizować odradzanie się przyrody, a obfite dodatki jak bakalie czy orzechy – dobra luksusowe, bogactwo, obfitość. Pierwotny kształt paschy, czyli kształt „piramidy” czy też trapezu, miał symbolizować grób Chrystusa. Z czasem jednak kształt paschy ulegał modyfikacjom i teraz każdy przygotowuje paschę po swojemu, ale dalej zachowuje ona kształt kopuły. Paschę można przygotować na dwa sposoby – na zimno lub na gorąco. Dzisiejszy przepis to pascha przygotowana sposobem na gorąco. Przepis podglądnęłam na Kwestii Smaku – jest rewelacyjny. Pascha smakuje wybornie – jest słodka, kremowa i bardzo delikatna w smaku. Smak przełamują bakalie, a rum i wanilia nadają niesamowitego aromatu. Paschę można przygotować kilka dni wcześniej i przechowywać w lodówce. Najlepsza jest jednak przygotowana tak dwa dni przed Wielkanocą – wtedy wszystkie smaki przechodzą sobą nawzajem. Nie wiem jak Wy, ale ja wprost przepadam za paschą :) I bardzo polecam ten przepis :)



Składniki (na paschę średnicy ok. 22cm, ale w zależności od użytego naczynia, pascha może też być węższa i wyższa):

2 litry mleka pasteryzowanego 3,2%  (w woreczku lub butelce)
500 g gęstej, kwaśnej śmietany 18%
200g masła
60g cukru pudru
6 jajek
200 g bakalii (u mnie po garści – prażone płatki migdałów, rodzynki, żurawina, kandyzowana skórka pomarańczowa, morele)
1 łyżka rumu
 ½ laski wanilii


Wykonanie:

Mleko wlać do większego garnka, dodać ziarenka wyskrobane z laski wanilii oraz wyskrobaną laskę. Całość zagotować. W misce roztrzepać jajka ze śmietaną. Zagotowane mleko podgrzewać na średnim ogniu i stopniowo wlewać mieszankę śmietany z jajkami. Gotować na średnim ogniu ok. 5 minut – zacznie się wytrącać ser. Gdy zobaczycie, że ser wytrącił się już całkowicie, przestać gotować. Przygotować durszlak lub sito i wyłożyć go gazą. Za pomocą łyżki cedzakowej wyławiać ser i przekładać na sito/durszlak z gazą. Przełożyć nad naczynie, do którego będzie się zlewała serwatka, np. nad garnek lub miskę. Ser przyłożyć talerzykiem, docisnąć czymś ciężkim i wstawić do lodówki na całą noc. Na następny dzień wyjąć ser z lodówki. Miękkie masło utrzeć z cukrem pudrem na puszystą masę. Dodawać stopniowo ser. Do gotowej masy dodać rum oraz bakalie i wymieszać. Przełożyć do wyłożonego gazą naczynia o wybranym kształcie. Wstawić do lodówki na minimum dobę. Przed podaniem ozdobić wybranymi dodatkami, np. bakaliami. Smacznego!

 
 

środa, 7 lutego 2018

Fritule – chorwackie pączki



Każdy kraj ma swój obyczaj :) W Chorwacji nie może zabraknąć tradycyjnych Frituli. Przygotowywane w okresie Świąt Bożego Narodzenia, festynów czy innych uroczystości, w szczególności na wybrzeżu Kvarnerskim i półwyspie Istria. Są odzwierciedleniem tradycji i sposobu życia w starodawnych czasach, kiedy to jedzenie przygotowywano z ograniczonej liczby składników, ale za to z dużą dozą miłości. I to święta racja – składniki nie są wyszukane, a można z nich wyczarować nie lada rarytas. Chorwackie Fritule przypominają popularne u nas pączki na serku homogenizowanym – są równie szybkie i nie wymagają dodatku drożdży. Do ciasta dodaje się otartą skórkę cytrynową, cynamon, rum lub Rakiję, no i obowiązkowo starte jabłko i rodzynki, co nadaje im miękkości i wilgotności. Z biegiem czasu, niektóre regiony Chorwacji wyspecjalizowały się w swojej wersji tego wypieku, często jednak przepisy są na tyle wymieszane, że ciężko stwierdzić jego pochodzenie :) 


Przeszukując  chorwackie strony internetowe, doszukałam się takiego podziału:

Bračke fritule – Fritule z wyspy Brač, z dodatkiem skórki pomarańczowej
Splitske fritule – jak łatwo się domyślić, wypiek z miasta Split, dodatkiem jest jabłko
Dubrovačke fritule – z regionu Dubrownika, z dodatkiem aromatycznej Rakiji (lozovače) lub rumu
Svetojelenske fritule (Crikvenica) – z miasta Crikvenica, z białym winem
Zagrebačke fritule – Fritule ze stolicy, z dodatkiem jogurtu

Są jeszcze Posne fritule – czyli wersja postna, bez jajek. Jak widać, jest wiele rodzajów tego wypieku, często pomieszanych ze sobą. Ja znalazłam taki właśnie przepis, bo zawiera zarówno akcent ze Splitu, Zagrzebia, jak i Crikvenicy. Korzystałam z tego przepisu i jestem bardzo zadowolona. Fritule wyszły przepyszne, o sprężystym, mięciutkim i  bardzo aromatycznym wnętrzu. Wyczuwalna jest i skórka cytrynowa i cynamon. Całość komponuje się idealnie. I chyba najważniejsza informacja – ciasto w ogóle nie chłonie tłuszczu ! Eureka :) Jeżeli do tej pory nie mieliście pomysłu na „szybki Tłusty Czwartek”, to proponuję skorzystać z tego przepisu :) Naprawdę polecam !


Składniki (na ok. 30 sztuk):

300g mąki pszennej (typ 500)
200g jogurtu naturalnego
2 jajka (L)
1 duże jabłko
50g drobnych rodzynek
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka cukru wanilinowego
1 łyżeczka cynamonu
1 opakowanie (12g) proszku do pieczenia
1 łyżeczka rumu/wódki
Skórka otarta z ½ cytryny
¼ łyżeczki soli

Dodatkowo: olej rzepakowy do głębokiego smażenia


Wykonanie:

W garnku rozgrzać olej. Do smażenia będzie gotowy, gdy po wrzuceniu kawałka ciasta od razu wypłynie i zacznie się smażyć. Bardzo ważne jest kontrolowanie temperatury. Fritule nie mogą zbyt szybko się przypiec, bo w środku pozostaną surowe.
Ciasto: mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i solą. Jajka utrzeć z cukrem i cukrem wanilinowym na puszysto. Dodać jogurt, starte jabłko, rodzynki, skórkę z cytryny i rum/wódkę – wymieszać. Na sam koniec wsypać mąkę i wszystko dokładnie wymieszać.
I teraz są dwie możliwości – albo formujecie Fritule w okrągłe kulki, albo w postrzępione. W przypadku okrągłych kuleczek, należy zamoczyć dokładnie całe dłonie w wodzie i dopiero formować kulki, żeby ciasto się ślizgało. W przypadku postrzępionych nabierać ciasto na łyżkę i zsunąć drugą łyżką do oleju. Smażyć na ciemniejszy kolor. Odsączyć na ręczniku papierowym. Po ostudzeniu oprószyć lub obtoczyć całe w cukrze pudrze (najlepiej nasypać do miski cukru pudru, wrzucić fritule i wymieszać podrzucając). Smacznego!

 

niedziela, 10 lipca 2016

Wiśniowa tarta z budyniem i migdałami



Nie przypuszczałam, że nasza wiśnia rosnąca na łące przy rzece będzie miała w tym roku aż tyle owoców! Poszłam zobaczyć czy znajdzie się może jakaś wisienka lub dwie do śniadania, a tu proszę! Taka niespodzianka:). Nie dość, że wiśni jest mnóstwo, to są one wyjątkowo duże i słodkie. Nie pozostało mi nic innego, jak pozbierać wszystkie wiśnie w zasięgu mojego wzrostu i wzrostu mojej drabiny. Nazbierałam półtorej łubianki, po czym zabrałam się za smażenie konfitury. Wyszły marne cztery słoiczki, ale dobre i to:). Wiśni jeszcze sporo, także powoli będę smażyć kolejne partie. Z nazbieranych wiśni odebrałam część i upiekłam tartę wiśniową, będącą dzisiejszą atrakcją.
Nie mogłam się doczekać, aż ją rozkroję. I miałam rację. Nie chcę być nieskromna, ale to chyba najlepsza tarta na świecie (oczywiście w zestawieniu teraźniejszym, do czasu, aż upiekę kolejną słodkość:)). Tarta wyszła pyszna, z kruchym spodem, delikatną masą budyniową i słodko-kwaśną pierzynką wiśniową. Całość zwieńczyły prażone płatki migdałowe, które dopięły całość na przysłowiowy ostatni guzik. Część tarty już nie ma, a reszta czeka na wieczornych gości. Polecam!


Składniki (na tartę w okrągłej formie średnicy 22cm):

Kruche ciasto:
150g mąki pszennej
100g masła
50g cukru pudru
25g mielonych migdałów
1 żółtko (M)
1 płaska łyżeczka cukru wanilinowego
Szczypta soli

Budyń:
330ml mleka
30g cukru
1 łyżeczka cukru wanilinowego
2 żółtka (M)
25g skrobi ziemniaczanej
10g mąki pszennej
100g masła (o temperaturze pokojowej)
Biały rum w ilości nakrętki od butelki :)

Owoce:
700g wiśni
100g cukru
2 łyżeczki skrobi ziemniaczanej

Dodatkowo: 1 małe opakowanie płatków migdałów (podprażonych na suchej patelni)


Wykonanie:

Piekarnik rozgrzać do 185oC (termoobieg). Formę wyłożyć papierem do pieczenia.
Kruche ciasto: z podanych składników zagnieść ciasto – suche składniki wymieszać, dodać pokrojone w kosteczkę masło oraz żółtko, wszystko rozrabiać palcami do uzyskania czegoś na kształt kruszonki, a następnie zagnieść ciasto. Wylepić dno i brzegi formy. Wstawić do piekarnika i piec na lekko brązowy kolor, by ciasto było dobrze upieczone. Odstawić do wystudzenia.
Budyń: z mleka odlać ½ szklanki i wymieszać z żółtkami i mąkami. Pozostałe mleko zagotować z cukrem i cukrem wanilinowym. Mieszankę wlać do gorącego mleka i gotować, aż zrobi się gęsty budyń. Odstawić, aż całkowicie się wystudzi.
Wiśnie: wydrylować i wrzucić do garnka. Wsypać cukier i gotować ok. 20 minut na małym ogniu. Gdy wiśnie puszczą już dużo soku, odcedzić owoce i przełożyć do innego garnka. Zarówno owoce, jak i sok gotować na małym ogniu ( w osobnych garnkach), do momentu, aż sok zredukuje się o połowę. Następnie zmieszać sok z wiśniami. W 1/3 szklanki wody rozrobić skrobię. I teraz najważniejsze – NIE WLEWAĆ CAŁEJ SKROBI NA RAZ DO WIŚNI. Należy to robić stopniowo, ponieważ to od Was zależy ile będziecie potrzebować zagęszczacza. Jeśli mocno odparowaliście sok, to skrobi będzie potrzeba mniej, a jeśli macie jeszcze sporo soku w wiśniach, to być może zużyjecie całą skrobię. Należy wlewać po trochu, mieszać i patrzeć czy gęstość wiśni jest już dla Was satysfakcjonująca :). Jedni lubią bardziej zżelowane, inni zaś mniej:).
Budyniu część dalsza: gdy budyń jest już całkowicie zimny, umieścić w misie masło i ucierać go z łyżeczką cukru, aż się trochę „napuszy”. Następnie dodawać porcjami budyń i dalej ucierać. Na samym końcu dodać nakrętkę rumu i jeszcze raz zmiksować. Gotowy budyń wylać na kruchy spód i wyrównać. Na budyń wyłożyć zżelowane wiśnie i delikatnie rozprowadzić, by nie pomieszać budyniu i wiśni. Posypać płatkami migdałów. Wstawić na ok. 3 godziny do lodówki. Smacznego!


sobota, 12 marca 2016

Babka herbaciana z bakaliami




Łał! Takiej babki już dawno nie jadłam! Jestem oczarowana smakiem i zapachem, który po raz pierwszy uniósł się w moim domu wczoraj wieczorem, kiedy to babka wyjechała z piekarnika. Przepis nalazłam na Mirabelkowym blogu, a właściwie połączyłam dwa przepisy – jeden na gruzińskie herbaciane ciasto, a drugi na herbacianą babkę. Oba są super, a ja koniecznie chciałam wilgotną babkę z przyprawami, więc zrobiłam 2 w 1. Mieszanka kardamonu, imbiru i cynamonu zrobiła świetną robotę. I mimo, że obawiałam się odrobinę, bo nie przepadam za kardamonem, smak tej babki uwiódł mnie absolutnie. Dodatek bakalii jeszcze bardziej ulepsza jej smak, więc całość jest dla mnie babką idealną. Smakuje niby jak babka, niby jak piernik. Myślę, że jest to super propozycja na wielkanocny wypiek, bo babka ta może śmiało bić się o podium z tymi tradycyjnymi. Bardzo serdecznie polecam!


Składniki (na ciasto w formie z kominkiem średnicy 24cm):

Ciasto:
250g mąki pszennej
200ml mocnej zaparzonej czarnej herbaty (może być również Earl Grey) - przestudzonej
100g cukru
80g masła (o temperaturze pokojowej)
2 żółtka (L)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
½ łyżeczki mielonego cynamonu
½ łyżeczki mielonego imbiru
½ łyżeczki mielonego cynamonu
Szczypta soli

+ BAKALIE (50g rodzynek, 50g suszonych moreli, 50g suszonych daktyli, 25g obranych orzechów włoskich, 25 migdałów ze skórką)

Lukier:
3 łyżki cukru pudru
3 łyżeczki mocnej, zaparzonej czarnej herbaty
1 łyżeczka dowolnej nalewki lub likieru (u mnie ze śliwek węgierek)


Wykonanie:

Przygotować bakalie: morele i daktyle pokroić w kosteczkę, orzechy włoskie i migdały posiekać na grube kawałki – wszystko wymieszać z rodzynkami.
Przygotować formę z kominkiem – wysmarować masłem i oprószyć bułką tartą. Piekarnik rozgrzać do 170oC (termoobieg).
Mąkę przesiać razem z sodą, proszkiem do pieczenia, przyprawami i solą.
Miękkie masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dodać żółtka i ucierać jeszcze przez ok. 2 minuty, aż całość nabierze jeszcze większej objętości. Dodawać na przemian mąkę i herbatę, aż do uzyskania gładkiej, jednolitej masy. Na sam koniec wrzucić bakalie i dokładnie wymieszać szpatułką. Całość przełożyć do przygotowanej formy z kominkiem i wstawić do piekarnika. Piec ok. 40 minut, do tzw. „suchego patyczka”. Wyjąć i całkowicie ostudzić, by smaki się przegryzły. Składniki na lukier wymieszać. Polać ciasto i udekorować bakaliami. Smacznego!


piątek, 11 marca 2016

Czekoladowe jajka po wiedeńsku z adwokatem



Pamiętacie wielkanocny żart z poprzedniego roku, kiedy na blogu pojawiły się jajka sadzone? W tym roku również przygotowałam coś zabawnego! Tym razem będą to jajka po wiedeńsku z czekoladową skorupką, białkiem z musu z białej czekolady i żółtkiem adwokatowym. Myślę, że taka wersja przypadnie do gustu amatorom czekolady i nie tylko:). Jajka świetnie smakują i pięknie wyglądają na wielkanocnym stole. Do dzieła! :)


Składniki (na ok. 8 jajek):

Mus z białej czekolady:
125g słodkiej śmietany 30%
100g białej czekolady
1 łyżeczka rumu
2 łyżeczki cukru
1 jajko

+ 8 czekoladowych jajek pustych w środku (mogą być również jajka niespodzianki)
+ odrobina adwokatu do każdego jajka (chociaż cała butelka też się nie zmarnuje :D )


Wykonanie:

Z każdego czekoladowego jajka odciąć lub odłupać wierzch.
Mus czekoladowy: jajko ubić z cukrem, aż stanie się puszyste, w misce umieszczonej nad garnkiem z gotującą się na małym ogniu wodą (w tzw. kąpieli wodnej). Dodać rum i połamaną białą czekoladę , a następnie mieszać, aż się rozpuści. Odstawić do przestudzenia. Śmietanę ubić i wymieszać z rozpuszczoną białą czekoladą. Mus wlewać do czekoladowych jajek prawie do pełna. Odstawić, aż mus zgęstnieje. Ja zostawiłam na całą noc. Gdy mus będzie już gęsty, zrobić wgłębienie w każdym jajku i wlać adwokat. Jajka po wiedeńsku są już gotowe do spożycia:) Smacznego!


czwartek, 21 stycznia 2016

Brownie bez grama mąki, z solonym karmelem i prażonymi orzeszkami ziemnymi



Przepis na to ciasto towarzyszy mi od momentu mojej pierwszej pracy w Niemczech. Wtedy to wielokrotnie z kucharzami przygotowywaliśmy menu weselne, w których często na deser było właśnie ciasto czekoladowe na ciepło, z gałką orzeźwiającego sorbetu malinowego lub sorbetu z mango. W późniejszym czasie wielokrotnie jeszcze piekłam to Brownie, ale jakoś nigdy nie pomyślałam by pokazać go na blogu. Nadszedł jednak ten czas, by ukazać światłu dziennemu ten wspaniały przepis. Podstawowy zawiera tylko cztery składniki, więc jest to Brownie w najczystszej postaci. Ciasto jest banalne w przygotowaniu, a jego smak można modyfikować na tysiące sposobów. Ja prawie zawsze dodaje skórkę otartą z pomarańczy i rum. Dzisiaj pozwoliłam sobie dodać solony karmel i uprażone orzeszki ziemne. Ciasto jest chrupiące z zewnątrz i zwarte lecz miękkie w środku. Mocno czekoladowe i bardzo brudzi zęby:). Smakuje świetnie zarówno na zimno, jak i podgrzane. Aromat pomarańczy jeszcze bardziej podkręca smak, natomiast orzeszki fajnie chrupią:). U mnie w domu na ciasta z czekoladą patrzy się z przymrużeniem oka połączonym z lekkim grymasem ust, natomiast to ciasto zasmakowało wszystkim, nawet mojej "antyczekoladowej" mamie. Tak więc gwarantuję, że amatorzy czekolady będą zachwyceni! 


Składniki (na ciasto w formie 25x35cm):

Brownie:
250g gorzkiej czekolady (kuwertury lub dowolnej czekolady o wysokiej zawartości kakao)
250g masła
250g cukru
4 jajka
1 łyżka białego rumu
Skórka otarta z 1 średniej pomarańczy

Karmel:
100g cukru
100g słodkiej śmietany 30%
40g masła
¼ małej łyżeczki soli

+100g posiekanych orzechów ziemnych


Wykonanie:

Karmel: do garnka o grubym i szerokim dnie wsypać cukier i sól. Na średnim ogniu rozpuszczać cukier, aż będzie płynny i nabierze ładnego, brązowego ale nie bardzo ciemnego koloru. Gdy cukier będzie już płynny (mogą pozostać jeszcze bardzo drobne grudki cukru, które powinny się później rozpuścić), dodać masło i energicznie wymieszać trzepaczką, aż oba składniki się połączą. Następnie dodać śmietanę i bardzo energicznie mieszać – to bardzo ważny moment, gdyż gorący cukier i masło łączą się z chłodną śmietaną i różnica temperatur powoduje bulgotanie i parowanie Nie przestraszcie się tego zjawiska:). Po prostu wystarczy intensywnie mieszać trzepaczką. Gdyby w karmelu pozostały jednak małe grudki cukru, spokojnie można go przelać przez metalowe sitko (plastikowego radziłabym nie używać, bo może się stopić:)). Gotowy karmel odstawić do przestudzenia.
Orzechy podprażyć na suchej patelni  lub pozostawić nieuprażone.
Piekarnik rozgrzać do 160oC (termoobieg). Formę wyłożyć papierem do pieczenia.
Brownie: czekoladę, masło i cukier umieścić w misce i rozpuścić w kąpieli wodnej, czyli nad garnkiem  z gotującą się wodą. Składniki można również rozpuścić w mikrofali. Gdy wszystkie składniki się rozpuszczą, dodać całe jajka, skórkę z pomarańczy oraz rum i wszystko razem zmiksować. Masę wylać do formy – wyrównać powierzchnię. Wstawić do piekarnika i piec 30 minut. Wyjąć i ostudzić.
Gdy chłodny karmel zgęstnieje, polać nim ciasto. Na wierzchu posypać orzechami. Odstawić całość do schłodzenia. Smacznego!