Parzone pączki według starego przepisu Lucyny
Ćwierczakiewiczowej, przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Pączki te są
nieziemsko puszyste, z chrupiącą skórką, w smaku bardzo delikatne. I co
najważniejsze – prawie w ogóle nie chłoną tłuszczu! Czegóż więcej chcieć:).
Moje pączki nadziałam domową, wieloowocową marmoladą, którą dostałam od przyjaciółki,
jednak swoje pączki możecie nadziać również innymi marmoladami, czy też
tradycyjną marmoladą różaną. Ostrzegam tylko przed jednym – ciężko się
powstrzymać, by nie wziąć kolejnego, a stwierdzenie „to już ostatni” traci
tutaj jakikolwiek sens;).
Przepis pochodzi z książki „Jedyne praktyczne przepisy (…)”,
wg wydania z 1885 roku, Lucyny Ćwierczakiewiczowej. I co ciekawe, mam w domu tą
książkę, niestety zapomniałam ją zabrać z Polski… Przekształcony przepis
szczęśliwie znalazłam na stronie SłodkieFantazje.
Składniki (na ok.
25 pączków):
600g mąki pszennej (typ minimum 500)
1 i ½ szklanki mleka
30g świeżych drożdży
100g cukru
1 łyżka cukru wanilinowego (dodałam od siebie)
50g masła
8 żółtek (L)
5 białek (L)
Skórka otarta z ½ cytryny
Szczypta soli
25ml spirytusu
Dodatkowo: 1 i 1
½ litra oleju rzepakowego do smażenia, duży
słoik marmolady
Wykonanie:
Mąkę przesiać do miski. Z całości odebrać 1 pełną szklankę i
wsypać do osobnej miski. Jedną pełną szklankę mleka zagotować. Wrzącym mlekiem
zalać mniejszą część mąki (najlepiej wlewając mleko cały czas mieszać rózgą lub
mikserem, chociaż nawet gdy zrobią się drobne grudki, przy późniejszym łączeniu
zaparzonej mąki z masą żółtkową, grudki powinny się rozbić) i dokładnie
rozmieszać rózgą. Można dodać jeszcze 2 łyżki mleka.
W osobnej misce utrzeć żółtka ze szczyptą soli, cukrem i
cukrem wanilinowym, do osiągnięcia bardzo puszystej i jasnej masy (żółtka
powinny przynajmniej dwu lub trzykrotnie zwiększyć swoją objętość).
Drożdże rozpuścić w pozostałej ½ szklance mleka, które
powinno być letnie.
Następnie, do zaparzonej mąki, dodawać stopniowo masę
żółtkową – ciągle ucierając – na końcu dodać drożdże rozpuszczone w mleku i
całość wymieszać. Białka ubić na sztywno. Delikatnie wymieszać z poprzednią
masą mączno-żółtkową. Pozostawić na 30 minut do wyrośnięcia.
Masło rozpuścić – przestudzić.
Do wyrośniętego ciasta dodać resztę mąki, skórkę otartą z
cytryny oraz spirytus. Ciasto wyrobić ręcznie lub mikserem z hakowatą końcówką (ja
preferuję mikser – szybciej i łatwiej). Dla „nieposiadaczy” dużego miksera z
hakowatą końcówką, pozostaje wyrobić ciasto ręcznie. W obu metodach ciasto
wyrabiać ok. 5 minut. Będzie ono bardzo klejące i dość rzadkie, jak na ciasto
drożdżowe. Następnie dodać rozpuszczone masło i ponownie zacząć wyrabiać.
Ciasto będzie dobre, gdy zacznie lekko odchodzić od dłoni lub ścianek naczynia.
Wierzch ciasta lekko oprószyć mąką i pozostawić na godzinę
do wyrośnięcia.
Po tym czasie blat/stolnicę oprószyć mąką. Wyłożyć połowę
ciasta (lekko oprószyć go z obu stron mąką, by nie lepiło się do wałka) i
rozwałkować na grubość ok. 1-1,5cm. Naczyniem o średnicy 6 cm np. kieliszkiem do wina wycinać
krążki. Na każdy krążek nałożyć łyżeczkę marmolady, przyłożyć drugim krążkiem i
zlepić boki, by powstał okrągły pączek. Pączki układać na oprószonym mąką
ręczniku papierowym i pozostawić na 40 minut, by jeszcze podrosły i nabrały
puszystości. Wszystkie skrawki ciasta drożdżowego należy delikatnie zarobić w
kulę – na samym końcu, nie łączyć wcześniej ze świeżym ciastem! Gdy będziecie
kończyć lepić pączki, akurat minie ok. 40 minut, więc zaraz po uformowaniu
ostatniego pączka, można zacząć smażyć partię, która była ulepiona
najwcześniej.
Olej rozgrzać w średnim garnku – lepiej by był wyższy i węższy,
by pączki swobodnie pływały i nie dotykały dna garnka. Ja piekłam po dwie sztuki.
I teraz odwieczny problem – kiedy olej jest gotowy do
smażenia gdy nie jesteśmy w posiadaniu termometra? Ja wrzucam kawałek ciasta drożdżowego (który zwykle zostaje po
ulepieniu wszystkich pączków) i obserwuję czy się szybko rumieni i jest
usmażony w środku.
Pączki wrzucać na olej, pierwsze spodnią stroną. Gdy są
brązowe z dołu, obrócić na drugą stronę i smażyć, aż druga strona również się
usmaży. Nie zanurzać ich łyżką, bo stracą ładny, jasny pasek. Usmażone
przekładać na ręcznik papierowy i od razu sypać cukrem pudrem. Smacznego!
Szkoda że nie mogę zamówić ekspresowej przesyłki , może namówię wujka _Cecylia
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Takie wyrośnięte i puchate , napatrzeć się nie mogę i chyba też takie usmażę, oj tak,pozazdrościłam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) naprawdę polecam przepis:) jednak nie ma to jak stare dobre przepisy:) pozdrawiam serdecznie!
UsuńAleż puchate! No fenomenalne Ci wyszły! :)
OdpowiedzUsuńJakbyś posypała gorące cukrem pudrem to tak by nie wyglądały jak na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńZrobiłby się lepki a la lukier.
Proponuję najpierw wypróbować, a później krytykować. Jeżeli się oszczędza na cukrze pudrze i sypie cienką warstwę to owszem, zmieni swoją konsustencję na lepką, natomiast jeśli oprószy się pączki sporą ilością cukru pudru, zachowa zarówno kolor jak i sypką formę, a pączki będą wyglądały jak na zdjęciu. Pozdrawiam
Usuńpani aniu cos wspanialego na obraczce mi nie alezy ale na smaku i kondycji ciasta pisze dlatego bo moja mama i ja po niej wrzucam kawalki ziemniaka on reguluje tluszcz robi babelki prosze zastapic kawalki ciasta na kawalki ziemniaka takie jak na frytki po usmazeniu nie s a dobre ja wyrzucalam pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pączki smakowały :) Dziękuję również za sugestię co do zamiany ciasta na kawałek ziemniaka - z pewnością wypróbuję w tym roku :) chyba, że wcześniej kupię termometr :) pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCiasto rzeczywiscie jest klejące i dosc rzadkie przy wyrabianiu. Wyrabialam ręcznie.Po wyrośnięciu podsypalam mąka aby moc rozwałkować, bo dalej sie kleiło. Smazylam na smalcu i oleju 1:1. Efekt wyborny!!! Ciasto pięknie wstaje po nacisnieciu i pączki nie sa tłuste. Polecam!!
OdpowiedzUsuńNo tak to już jest z tym ciastem :) ale jego delikatność odwdzięcza się poźniej pięknymi i puszystymi pączkami :) cieszę się, że mimo kapryśności ciasta nie zniechęciłaś się i że wyszło dobrze :) pozdrawiam serdecznie ! :)
UsuńLadna miejscowka, sprawdź też http://www.energiaduchowa.pl/rytualy-egipskie/
OdpowiedzUsuńSwietne miejsce.
OdpowiedzUsuńNajepiej smazyć we frytkownicy,wychodzą idealnie.Nie trzeba pilnować temperatuty.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAjaks ma być temperaturą oleju ? To chyba bardzo istotne ! Pozdrawiam Danuta
OdpowiedzUsuńZrobiłam pączki, wyszło mi wyjątkowo rzadkie ciasto i trudno było z nim pracować, ale kiedy już je upiekłam to wiem że było warto. Są przepyszne, mięciutkie i delikatne i jednocześnie chrupiące i trudno im Sue oprzeć. Krotko się smażą, szybkonstygną i nie chloną cukru pudru jeśli się je posypie nawet ciepłe. Bardzo dziękuję za przepis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTemperatura 175-180 °C
OdpowiedzUsuńCzy można nadziewać po upieczeniu
OdpowiedzUsuń