środa, 19 grudnia 2018

Dominosteine – kostki piernikowe z marmoladą i marcepanem



Można je bez problemu kupić w większości supermarketów w okresie przedświątecznym i myślę, że nie jeden raz je gdzieś widzieliście :) I tutaj znowu typowo świąteczne smaki – przyprawa do piernika, marcepan, marmolada. To właśnie znajduje się w niemieckim przysmaku Dominosteine – czyli w kostkach domino. Kiedyś wymiennie z marcepanem używano Parcepanu – tańszego substytutu marcepanu, produkowanego z mielonych jąder pestek moreli lub brzoskwini oraz cukru. Parcepan nazywany był takim „marcepanem dla ubogich”. Przepis na kostki domino pochodzi z Drezna, a stworzył go w roku 1936 Herbert Wendler. Praliny na tyle przypadły do gustu miłośnikom słodkości, że teraz można się nimi cieszyć nie tylko w Niemczech. Smakiem przypominają trochę nasz piernik z marmoladą i gwarantuję, że są pyszne. Małe kosteczki będą idealną przekąską oraz dekoracją na świątecznym stole. Polecam !


Składniki (na ok. 55 kostek):

Ciasto:
150g mąki pszennej
125g miodu
40g brązowego cukru
25g masła
1 żółtko
3 łyżeczki przyprawy do piernika
Szczypta soli

Nadzienie:
300g bardzo gęstej marmolady czereśniowej, morelowej lub wiśniowej
4 łyżeczki żelatyny

200g czystej masy marcepanowej
1 łyżka cukru pudru

Dodatkowo:
3 tabliczki czekolady (mogą być 2 mleczne i 1 gorzka lub na odwrót)
5 kropel olejku migdałowego
1 łyżka likieru amaretto (można pominąć lub dodać mleka) 
1 łyżeczka oleju roślinnego


Wykonanie:

Ciasto: trzeba go przygotować dzień wcześniej, bo musi przeleżakować 12 godzin. Masło rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofali (ma być rozpuszczone ale nie gorące). Rozpuszczone masło utrzeć z miodem i cukrem, aż nabierze puszystości. Dodać żółtko i ponownie utrzeć. Nie przejmujcie się drobinkami cukru w masie. Mąkę wymieszać z przyprawą do piernika i solą. Wsypać do masy i zmiksować. Przełożyć na blat/stolnicę i zagnieść ciasto. Owinąć w folię i wstawić do lodówki na min. 12 godzin. Wyjąć z lodówki godzinę przed pieczeniem.
Przygotować formę 20x20cm lub podobną wymiarowo. Dno wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do 180oC (termoobieg). Ciasto rozwałkować mniej więcej na wymiar formy i przyciąć, by się w niej mieściło. Wstawić do piekarnika i piec 15 minut. Wyjąć i ostudzić. Nie wyjmować z foremki.
Marmoladę umieścić w garnku (jeśli ma cząstki owoców to uprzednio zblendować). Zagotować. Żelatynę rozpuścić w kilku łyżeczkach wody i dodać do zagotowanej marmolady. Wymieszać i odstawić, aż zacznie tężeć – można po przestygnięciu wstawić do lodówki lub wystawić za drzwi :) Wylać na spód. Wstawić do lodówki.
Marcepan zagnieść z łyżką cukru pudru a następnie rozwałkować na wymiar foremki. Ciasto wyjąć z lodówki, przykryć marcepanem i wstawić do lodówki na kilka godzin, aż całość stężeje. Po tym czasie wyjąć i pokroić na kwadraciki ( u mnie ok. 2,5x2,5cm ale możecie spokojnie kroić większe jeśli chcecie, tylko wtedy wyjdzie ich mniej).
Czekoladę umieścić w misce, dodać likier, olej i olejek. Rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofali. Gdyby czekolada się zwarzyła i zrobiła gęsta – nie panikujcie. Dolewajcie do niej po łyżeczce wrzącej wody i mieszajcie – aż uzyskacie w miarę płynną czekoladę. Kwadraciki trzymając za spód i marcepan (między kciukiem i palcem wskazującym) maczać i obracać delikatnie w czekoladzie – jest to dosyć kłopotliwe, ale myślę, że dacie radę :) Mi też takie rzeczy nie wychodzą zbyt piękne ! Stawiać na kratce żeby czekolada ociekła. Gdy czekolada w miarę zastygnie – przełożyć na tackę i wstawić do lodówki. Stężałe praliny można przekładać do płaskich pojemników. Trzymać w lodówce, ze względu na czekoladę. Można przechowywać spokojnie min. 2 tygodnie w lodówce. Smacznego!




czwartek, 13 grudnia 2018

Sękacz - Baumkuchen


Sękacz to znany i lubiany wypiek nie tylko w Polsce, ale także w wielu innych krajach, m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Francji czy na Węgrzech. Po przekrojeniu ciasta – sękacz podobny jest do ściętego pnia drzewa z sękami – stąd prawdopodobnie jego nazwa :)
Jeśli od dawna marzyliście o zjedzeniu sękacza, ale odstraszała Was wizja obracania kija nad ogniskiem – to teraz już nie macie wymówki! Sękacz z piekarnika to wspaniała alternatywa dla tradycyjnego sękacza :) Ja postanowiłam go uszlachetnić i zrobić wersję świąteczną, z marcepanem i bakaliami. Z pozoru nijakie ciasto zaskakuje smakiem, a dodatek czekolady i bakalii czyni go wyjątkowym. Nie można zapominać również o dodatku marcepanu, który też dorzuca swoję pięć groszy :) Oczywiście, jeśli nie jesteście fanami babek piaskowych i innych „suchych” ciast, to może Wam nie przypaść do gustu. Jeśli jednak macie ochotę na babkowate, świąteczne ciasto – to jak najbardziej polecam !


Składniki (na ciasto w okrągłej formie 26cm):

Ciasto:
250g masła
250g cukru
150g mąki pszennej
100g skrobi ziemniaczanej
100g masy marcepanowej
6 jajek (L)
3 łyżki likieru Amaretto (można zamienić na mleko)
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka cukru wanilinowego
10 kropel olejku migdałowego
Szczypta soli

Polewa:
50g czekolady mlecznej
30g czekolady gorzkiej

*możecie oczywiście rozpuścić więcej czekolady jeśli lubicie grubą warstwę :)

Dodatkowo: dowolne bakalie do ozdoby (u mnie m.in. kandyzowane wiśnie, morele, orzechy arachidowe)


Wykonanie:

Przygotować okrągłą formę – wyłożyć papierem do pieczenia, dno lekko przesmarować masłem i oprószyć mąką. Piekarnik rozgrzać do 230oC (funkcja grill lub grzanie od góry).
Ciasto: marcepan podgrzać lekko w rondelku z 3 łyżkami amaretto lub mleka, aż się rozpuści. Ostudzić. Masło utrzeć z cukrem, cukrem wanilinowym i żółtkami na gładką i puszystą masę. Dodać rozpuszczony marcepan, olejek migdałowy, sól i zmiksować. Mąkę przesiać ze skrobią i proszkiem do pieczenia. Dodać do masy i dokładnie wymieszać. Na sam koniec dodać ubite na sztywno białka jaj.
Nałożyć do formy 3 łyżki ciasta i dobrze rozsmarować (tutaj idealnie sprawdza się szpatułka lub łopatka do tortów, ze względu na odgięty trzonek).


Wstawić do piekarnika i piec 2 minuty (obserwujcie swoje ciasto, być może w Waszym piekarniku będzie się piekło kilkanaście sekund dłużej lub krócej, ja na początku myślałam, że 3 minuty będą ok., po czym się okazało, że dla mojego piekarnika 2 minuty to max). Ciasto ma się upiec na jasno brązowy kolor. Wyjąć, a gdyby zrobił się bąbel – bez żalu przebić go :) Nakładać kolejne 3 łyżki ciasta i ponownie rozsmarować na całej powierzchni. Wstawić do piekarnika na 2 minuty. I tak do wykończenia masy. Im cieniej będziecie smarować, tym wasz sękacz będzie miał więcej paseczków. Upieczone ciasto wyjąć i całkowicie ostudzić.
Polewa czekoladowa: czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofali – jak kto woli. Rozsmarować na cieście i za pomocą widelca zrobić okrężnym ruchem wzorek.
Całość udekorować według swoich upodobań – mogą to być przeróżne bakalie, cukierki itp. Smacznego!





niedziela, 2 grudnia 2018

Pierniczki dekoracyjne na choinkę



Co rok sobie powtarzam – to ostatni raz kiedy piekę i dekoruję całą górę pierniczków. I jak co roku, nie dotrzymuję słowa :) Ile ja się nagadam zanim powstanie produkt końcowy – a że za dużo, a że mnie kręgosłup boli, a że nie mam weny… i tak rok w rok. Ale skoro dalej to robię, to wynika z tego, że jednak lubię to robić, bo jak już mam przed oczami ponad 200 małych dzieł sztuki, to czuję ogromną satysfakcję. Ponadto, uwielbiam rozdawać moje pierniczki i zawsze dodaję paczuszkę do prezentów :) Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić przepisem, z którego korzystam dobrych kilka lat i jestem z niego ogromnie zadowolona. Pierniki są trwałe i pachnące. A znalazłam je tutaj. Za to lukier robię jak Dorota z Moich Wypieków.
Z racji tego, że traktuję te pierniki tylko i wyłącznie jako dekorację, nie rozpędzam się z jakością składników. I by być całkiem uczciwą – tak, dodaję margarynę i sztuczny miód. Uważam, że nie ma co marnować dobrych składników na rzeczy, które i tak albo się połamią, zostaną zjedzone przez czyhającego koło choinki psa, albo zostaną po prostu wyrzucone. Jeśli jednak zależy Wam nie tylko na pięknych ale i jadalnych pierniczkach, to spokojnie możecie użyć masła i miodu. Tylko pamiętajcie, że takie ciastka będą bardziej miękkie  i mniej trwałe. No i mogą się urwać z nitki.
Oprócz dekorowania lukrem, możecie również zrobić pierniczki witrażyki, czyli do surowego pierniczka z wykrojonym środkiem dodajemy potłuczone kolorowe  landrynki – oczywiście każdy kolor osobno – i pieczemy tyle ile zwykłe pierniki. Wychodzą prześliczne ciastka z szybką.
Jeszcze sporo czasu, więc jeśli planujecie, albo właśnie wymyśliliście, że upieczecie pierniczki, bardzo zachęcam do skorzystania z przepisu  :).


Składniki (na grubo ponad 100 pierniczków – w zależności od wielkości foremek):

Ciasto:
3-4 szklanki* mąki pszennej (ja daje 4)
1szklanka sztucznego miodu (ok. 320g)
½ szklanki* cukru
100g margaryny
1 jajko
½ przyprawy do piernika (ok.20g)
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżka kakao
1 płaska łyżeczka sody

* używam standardowej szklanki z uchem o pojemności ok. 240ml

Lukier królewski:
445 g cukru pudru
90 g białka
5 - 7 kropli soku z cytryny lub jasnego octu

Do dekoracji potrzebne będą:

- różnorodne foremki
- tylki jednorazowe (lub inne worki cukiernicze)
- wałek do wałkowania
- kolorowe ozdoby cukiernicze (jeśli lubicie)
- płaski nożyk lub łopatka do przenoszenia ciastek
- spory zapał
- dużo cierpliwości


Wykonanie:

Ciasto: do rondla włożyć margarynę, miód, cukier, przyprawy i kakao – rozpuścić. Odstawić na pół godziny do przestygnięcia. Następnie dodać sodę i wymieszać. Na samym końcu dodać mąkę oraz jajko i zagnieść gładkie ciasto (można użyć miksera z hakiem).
Piekarnik rozgrzać do 180oC (termoobieg). Dużą blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Ciasto wałkować cienko (trzeba pamiętać o podsypywaniu ciasta mąką, bo ciasto lubi się czasami przykleić) i wykrawać dowolne kształty. Piec 7-9 minut ( w zależności od grubości i wielkości pierniczków oraz mocy Waszych piekarników). Ostudzić i dekorować :)



Lukier królewski: wszystkie składniki umieścić w misie i na wolnych obrotach ucierać przez ok. 10 minut, aż powstanie gładki i gęsty lukier. Bardzo ważne by lukier ucierać na wolnych obrotach, wtedy nie dostanie się do niego powietrze i nie będzie ani grudek, ani bąbelków. Gdyby był zbyt gęsty, dodać odrobinę wody, aż do uzyskania odpowiedniej gęstości (lukier powinen bardzo powoli spływać z łyżki). Lukier można barwić na dowolne kolory. Umieścić w workach cukierniczych (ja polecam jednorazowe tylki) i dekorować :) Miłej zabawy !





sobota, 24 listopada 2018

Ciasto „Fale Dunaju”



Ciasto chyba każdemu dobrze znane. I chyba bardzo lubiane :) W Niemczech to ciasto również jest popularne i nosi nazwę Donauwelle czyli fale Dunaju lub Schneewittchenkuchen czyli ciasto Królewny Snieżki. Nikt do końca nie jest przekonany skąd wzięła się nazwa, ponieważ nie ma na to żadnego potwierdzenia. A szkoda.
Fale Dunaju to ciasto, które od dawna było na moim celowniku. Z racji tego, że u mnie w domu nigdy się nie piekło tego ciasta, tym bardziej miałam ochotę go wypróbować. Moja zamrażarka jest w tym roku bardzo dobrze zaopatrzona, więc znalazły się i wiśnie! Oczywiście w sezonie polecam jak najbardziej użyć świeżych wiśni. A jeśli w zimie kogoś przyciśnie, to myślę, że od biedy można użyć wiśni z kompotu :) Można także zrobić wersję z innymi owocami, najlepiej tymi kwaśniejszymi jak borówka amerykańska, truskawka czy malina. Owoce mogą być mrożone.
 Ja skorzystałam z przepisu SMAKÓW OGRODU i nie zawiodłam się :) Wyszło genialne. Pyszne, dwukolorowe ciasto ucierane, kwaśne wiśnie i delikatny krem budyniowy. Pycha! Polecam :)


Składniki (na ciasto w prostokątnej formie ok. 25x35cm):

Ciasto:
250g masła (o temperaturze pokojowej)
250g mąki pszennej
200g cukru
6 jajek
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 czubata łyżka kakao
2 łyżki mleka
2 łyżeczki cukru wanilinowego lub ekstraktu z wanilii
Szczypta soli

Dodatkowo: 350 g mrożonych (lub w sezonie świeżych), wydrylowanych wiśni + 1 odrobina mąki do obtoczenia wiśni

Krem:
600ml mleka
200g masła (o temperaturze pokojowej)
60g drobnego cukru (można dać więcej, ale jak dla mnie jest wystarczająco)
2 budynie waniliowe bez cukru
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią lub ekstraktu z wanilii

Polewa czekoladowa:
100g mlecznej czekolady
50ml mleka
20g masła


Wykonanie:

Przygotować formę – wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do 170oC (termoobieg).
Ciasto: mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i solą. Masło utrzeć z cukrem i cukrem wanilinowym do białości, następnie nie przerywając ucierania  dodawać po jednym jajku. Wsypać mąkę i krótko utrzeć – aż masa będzie jednolita i bez grudek. Ciasto podzielić na 2 części. Do jednej z nich dodać kakao i mleko – wymieszać. Drugą część pozostawić jasną.
Do formy przełożyć jasną część i dokładnie rozsmarować (nie przejmujcie się, że warstwa jest cienka – urośnie :)). Na jasne ciasto wyłożyć kleksami ciemne ciasto i delikatnym ruchem łyżki rozsmarować na całej powierzchni.
Wiśni wcześniej nie rozmrażać (świeże dobrze odsączyć na sicie). Wiśnie obtaczać w mące i układać w małych odstępach w cieście lekko je dociskając. Ciasto wstawić do piekarnika i piec ok. 30 minut do tzw. „suchego patyczka”. Ostudzić.
Krem: budynie rozpuścić w szklance mleka. Resztę mleka zagotować z cukrem i wanilią. Do gotującego się mleka wlać rozrobione budynie i gotować do gęstości. Ostudzić. Gdy budyń będzie już zimny, utrzeć masło z cukrem na biało. Nie przerywając ucierania dodawać stopniowo miękkie masło. Krem przełożyć na ostudzone ciasto i dokładnie rozsmarować. Włożyć do lodówki na godzinę.
Polewa czekoladowa: czekoladę umieścić z pozostałymi składnikami w jednym naczyniu i rozpuścić (czy to w kąpieli wodnej, czy mikrofali – jak kto woli). Odłożyć na chwilę, żeby czekolada lekko zgęstniała. Wylać na schłodzone ciasto i szybko rozsmarować. Można zrobić „fale” za pomocą widelca. Gdyby fale nie chciały wyjść, schłodzić ciasto ok 1 godzinę i ponownie spróbować. Całość schłodzić w lodówce przez minimum 2-3 godziny. Smacznego!



środa, 14 listopada 2018

Beza cytrynowa z granatem



Beza, a właściwie Pavlova to hit w moim domu. Niezmiennie od kilku dobrych lat, kiedy zaczęłam ją piec. Najczęściej podaję ją z sezonowymi owocami. A gdy mamy jesień lub zimę, to wtedy w ruch idą owocowe zapasy z zamrażarki. Tym razem chciałam przedstawić bezę w nieco innej wersji, bardziej orzeźwiającej ale dalej mega słodkiej :) Myślę, że wielbiciele cytrynowych smaków będą zachwyceni. Polecam!


Składniki (na dużą bezę średnicy ok. 28cm):
450g cukru pudru
8 białek jaj
1 i ½ łyżeczki octu lub soku z cytryny
1 i ½ łyżeczki skrobi ziemniaczanej

Krem śmietankowy:
500ml słodkiej śmietany 36%
250g serka mascarpone
3 łyżki cukru
1 łyżeczka cukru wanilinowego lub odrobina ekstraktu z wanilii

Krem cytrynowy:
200g cukru
3 cytryny – sok i skórka z nich otarta
2 jajka
2 żółtka
1 pełna łyżka skrobi ziemniaczanej

Dodatkowo: 1 mały granat lub ½ dużego


Wykonanie:

Na dużej blasze położyć papier do pieczenia i narysować okrąg o średnicy ok. 26cm (beza jeszcze urośnie).
Piekarnik rozgrzać do 160oC (z funkcją termoobiegu).
Beza: białka ubić na sztywno ze szczyptą soli. Następnie, nieprzerwanie ubijając, wsypywać po łyżce cukru i dalej miksować, aż piana będzie sztywna i błyszcząca. Dodać skrobię
i ocet/sok z cytryny – zmiksować. Wyłożyć pianę na przygotowany papier do pieczenia
i uformować okrągły „placek” – brzegi bezy można dowolnie modyfikować tzn. można je albo wygładzić, albo postrzępić itp. Ja zazwyczaj zawijam je do góry :). Bezę wstawić do piekarnika i od razu zmniejszyć temperaturę do 120oC. Piec (a raczej suszyć) ok. 1,5 godziny. Po tym czasie wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i pozostawić bezę do całkowitego ostudzenia. Później odwrócić delikatnie bezę do góry nogami i odlepić papier do pieczenia. Położyć spowrotem na dobrą stronę na tacę/paterę.
Krem cytrynowy (można go przygotować dzień wcześniej): cytryny sparzyć, otrzeć skórkę, a następnie wycisnąć z nich sok. Skórkę i sok umieścić w rondelku, dodać jajka, żółtka, cukier i skrobię i dobrze wymieszać rózgą. Podgrzewać na małym ogniu cały czas mieszając, aż krem zgęstnieje. Ostawić do wystudzenia.
Bezpośrednio przed podaniem: słodką śmietanę ubić z cukrami (pod koniec ubijania śmietany, gdy będzie jeszcze nie tak gęsta dodać mascarpone i ubijać do uzyskania pełnej gęstości). Jeśli macie swoją metodę na łączenie śmietany i mascarpone to śmiało możecie jej użyć. Mimo, iż ubijam śmietanę bardzo często, to zawsze się stresuję, że coś pójdzie nie tak :) 
Krem cytrynowy energicznie wymieszać łyżeczką, a następnie wyłożyć połowę na bezie i rozsmarować. Na to wyłożyć śmietanę z mascarpone i rozsmarować. Drugą część kremu cytrynowego wyłozyć kleksami na śmietanę. Można delikatnie zamieszać łyżeczką, by oba kremy się lekko połączyły. Na sam koniec udekorować ziarenkami granatu. Smacznego!




czwartek, 4 października 2018

Ciasto dyniowe z chrupiącymi nasionami słonecznika i pestkami dyni



Powiem Wam, że jak na początek października to mamy bardzo zielono. Zazwyczaj o tej porze roku drzewa były już w połowie gołe, a na trawie leżał dywan z żółtych i czerwonych liści. Jeśli o mnie chodzi, to wolę wersję zieloną :) Szkoda tylko, że w parze z zielenią nie idzie temperatura... No to co nam pozostało :) Chyba tylko kawałek dobrego ciasta i gorąca herbata :) I dobrze się składa, bo mam dla Was przepis na wspaniałe dyniowe ciasto. Niby zwyczajne, ale wyjątkowe. Ucierane z dodatkiem dyni, a na wierzchu… prażone pestki dyni i słonecznik w miodzie! Do tego odrobina cynamonu i mamy prawdziwe jesienne ciasto. Komu komu niech zaraz piecze w domu :) Inspirowałam się przepisem z Kwestii Smaku, lecz trochę go zmodyfikowałam.


Składniki (na ciasto w okrągłej formie 22cm):

Ciasto ucierane:
 350g dyni (u mnie Hokkaido)
230g mąki pszennej
200g cukru pudru
200g masła
3 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
½ łyżeczki cukru wanilinowego
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki soli
Skórka otarta z ½ cytryny

Wierzch:
 100g pestek dyni
100g nasion słonecznika
2 duże łyżki miodu
1 łyżka masła


Wykonanie:

Jeżeli jesteście w posiadaniu puree z dyni – wspaniale, odchodzi trochę roboty ;) Jeżeli nie posiadacie owego specyfiku – nie szkodzi, dynię można przygotować raz dwa w piekarniku. W tym celu należy przygotować ok. 350g dyni i pokroić ją w plastry lub kostki, rozłożyć na blasze na papierze do pieczenia i piec w piekarniku rozgrzanym do 175oC do miękkości (uważać, żeby dynia się nie przypaliła). Wyjąć, ostudzić, odebrać 250g i zblendować. Gotowe :)
Przygotować okrągłą formę: wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik pozostawić w temperaturze 175oC (termoobieg).
Ciasto ucierane: mąkę przesiać wraz z proszkiem do pieczenia, sodą, cynamonem i solą. Masło utrzeć z cukrem i cukrem wanilinowym. Następnie dodawać po jednym żółtku i ponownie ucierać. Dodać dynię i zmiksować. Następnie w dwóch porcjach mąkę i dokładnie zmiksować na gładkie ciasto. Na sam koniec dodać ubite na sztywno białka i wszystko wymieszać. Wylać na blachę i równomiernie rozsmarować. Piec ok. 40 minut, do tzw. „suchego patyczka”. Wyjąć i od razu zacząć robić wierzch ciasta.
Pestki dyni i nasiona słonecznika uprażyć na złoto w garnku z szerokim dnem lub na patelni.  Dodać miód oraz masło i wszystko wymieszać. Miód i masło ma się stopić. Smażyć przez chwilę (ok. 1 minutę), a następnie jeszcze gorące wylać na ciasto. Wyrównać i odstawić do całkowitego wystudzenia ciasta. Po całkowitym ostudzeniu góra powinna się dobrze kroić. Ja moje ciasto piekłam wieczorem i później wstawiłam go w pojemniku do lodówki, a na drugi dzień kroiło się idealnie! Smacznego!




niedziela, 16 września 2018

Maślana szarlotka z serem, rodzynkami i kruszonką


Mój rodzinny dom. Mój ogród. I moje ukochane drzewa, w tym jabłonka, która jest dużo starsza ode mnie. Oprócz letnich odmian jak papierówki, mamy jeszcze koksę pomarańczową i starą odmianę pewnej jabłoni, której nazwy niestety nie znam. Jej dojrzałe owoce są duże, intensywnie żółte, z wyraźnym, czerwonym rumieńcem z jednej strony. No i ten zapach. Ze względu na ich wspaniały smak, grzechem byłoby nie wykorzystanie ich do jakiegoś wypieku. Naszła mnie ochota na coś jabłkowego, dlatego upiekłam sobie pyszną, maślaną szarlotkę z serem i z rodzynkami, a co sobie będę żałować :) Ciasto wyszło przepyszne. I ten zapach masła! A wyraziste, aromatyczne jabłka też zrobiły dobrą robotę. Do szarlotek zawsze świetnie sprawdzają się jabłka mocno aromatyczne o zdecydowanym smaku. Do tego ser i rodzynki – pycha! Polecam!


Składniki (na szarlotkę w okrągłej formie o średnicy 26cm):

Kruche ciasto:
225g mąki pszennej
150g masła
75g cukru pudru
1 żółtko
1 łyżeczka cukru wanilinowego
Szczypta soli

Warstwa serowa:
350g sera twarogowego z kubka
2 łyżki cukru
1 łyżka miękkiego masła
1 żółtko
2 niezbyt kopiate łyżeczki skrobi ziemniaczanej
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią lub wanilinowego
½ łyżeczki skórki otartej z cytryny
Garść rodzynek

Prażone jabłka:
1,2 kg dobrych, aromatycznych jabłek (np. Delikates, Szara reneta, Koksa)
2 łyżki cukru (można pominąć)
Odrobina cynamonu (w zależności od preferencji)

Kruszonka:
150g mąki pszennej
100g masła
100g cukru
1 łyżeczka cukru wanilinowego
Szczypta soli


Wykonanie:

Kruszonka: z podanych składników zagnieść kruszonkę.
Prażone jabłka: jabłka obrać, pokroić w średniej wielkości kostkę. Włożyć do garnka, dodać cukier, cynamon i łyżkę wody. Podgrzewać na średnim ogniu, aż jabłka lekko się rozgotują ale częściowo zachowają formę kostki. Odstawić.  
Okrągłą formę wyłożyć papierem do pieczenia, piekarnik rozgrzać do 180oC (termoobieg).
Kruche ciasto: z podanych składników zagnieść ciasto (można je zagniatać w misce, na stolnicy/blacie lub za pomocą miksera z odpowiednią końcówką). Do miski wsypać mąkę. Dodać żółtko i wymieszać by połączyło się z mąką. Następnie dodać masło pokrojone na małe kawałeczki i rozdrobnić palcami. Następnie dodać resztę składników i zagnieść ciasto. Formę wylepić ciastem (brzegi formy również, tak na ok. 3-4cm). Ponakłuwać widelcem i wstawić do piekarnika. Piec prawie na gotowo, aż ciasto będzie zezłocone. Ciasto wyjąć i powierzchnię wygładzić łyżeczką, by była mniej „pofalowana”.
W czasie gdy podpieka się spód przygotować warstwę serową: miękkie masło zmiksować z masłem, cukrem i  cukrem wanilinowym, a następnie dodać żółtko, skrobię i dokładnie wymieszać. Na sam koniec wsypać rodzynki i skórkę z cytryny. Całość wylać na podpieczony spód.
Na ser wykładać partiami jabłka (nie wszystko na raz, żeby nie wymieszać ich z serem). Posypać kruszonką. Wstawić do piekarnika i piec ok. 40 minut w temperaturze 175oC (termoobieg). Po tym czasie wyjąć i  pozostawić do całkowitego ostudzenia. Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem. Smacznego!




niedziela, 9 września 2018

Sernik ze śliwkami i bezą



Ale ten czas leci… Jeszcze niedawno była wiosna i marzyłam o ukończeniu magisterki, a tu już dwa miesiące po. Wakacje, oprócz zwykłej pracy, przeznaczyłam na odpoczynek, pracę w ogrodzie i robienie zapasów na zimę. Szkoda, że już wrzesień, ale i tak nie możemy narzekać, bo praktycznie od kwietnia mamy lato, a jesień też zapowiadają piękną i ciepłą.
Tym optymistycznym akcentem przejdę do wrześniowego, pysznego ciasta ze śliwkami i bezą. Dawno nie piekłam sernika, więc rzeczą naturalną było, że kiedyś przyjdzie mi na niego ochota :) I tak oto jest – sernik z pysznymi śliwkami węgierkami oraz bezą pieczoną jak Pavlova, czyli mięciutką w środku i chrupiącą na zewnątrz. Do tego kruche ciasto z dodatkiem cynamonu. Całość smakuje rewelacyjnie. Koniecznie musicie wypróbować!


Składniki (na sernik średnicy 22cm):

Kruche ciasto:
150g mąki pszennej
100g masła
50g cukru pudru
1 żółtko
1 łyżeczka cukru wanilinowego
½ łyżeczki cynamonu
Szczypta soli

Masa serowa:
1kg twarogu z kubka
150g masła
150g cukru
5 jajek
30g skrobi ziemniaczanej
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią lub ½ laski wanilii (opcjonalnie 1 łyżeczka cukru wanilinowego)

Śliwki:
600g śliwek węgierek
1 płaska łyżeczka skrobi

Beza:
3 białka
165g cukru pudru
½ łyżeczki skrobi ziemniaczanej
½ łyżeczki octu lub soku z cytryny


Wykonanie:

Okrągłą formę wyłożyć papierem do pieczenia, piekarnik rozgrzać do 180oC (termoobieg).
Kruche ciasto: z podanych składników zagnieść ciasto (można je zagniatać w misce, na stolnicy/blacie lub za pomocą miksera z odpowiednią końcówką). Do miski wsypać mąkę i cynamon. Dodać żółtko i wymieszać by połączyło się z mąką. Następnie dodać masło pokrojone na małe kawałeczki i rozdrobnić palcami. Następnie dodać resztę składników i zagnieść ciasto. Formę wylepić ciastem (brzegi formy również, tak na ok. 3-4cm). Ponakłuwać widelcem i wstawić do piekarnika. Piec prawie na gotowo, aż ciasto będzie zezłocone. Ciasto wyjąć i powierzchnię wygładzić łyżeczką, by była mniej „pofalowana”.
W czasie gdy podpieka się spód przygotować masę serową: miękkie masło utrzeć z cukrem i wanilią (lub cukrem wanilinowym) na puszystą masę, a następnie dodawać po jednym żółtku i dalej ucierać. Dodać białka i wszystko zmiksować.  Masa będzie jakby zważona, ale tak ma być.
W osobnej misce wymieszać ser twarogowy i skrobię. Ser dodawać partiami do utartego masła, aż wszystko się dokładnie połączy. Wylać na podpieczony spód. Wstawić do piekarnika i piec godzinę w temperaturze 160oC (termoobieg). Po tym czasie pozostawić w uchylonym piekarniku do całkowitego ostudzenia.
Śliwki: wyjąć pestki i przełożyć do garnka. Podgrzewać na średnim ogniu (u mnie indukcja na 3), aż śliwki puszczą sok i się lekko rozpadną. Skrobię rozpuścić w 3 łyżeczkach zimnej wody i wlewać stopniowo do śliwek, aż powstanie coś na kształt konfitury. W zależności ile śliwki puszczą soku, tyle trzeba dodać skrobi – być może podana ilość będzie zbyt duża, a być może trzeba będzie rozpuścić trochę więcej – dlatego przy wlewaniu jej do śliwek, należy obserwować jak szybko gęstnieją :) Gotowe śliwki odstawić do przestudzenia. Ostudzone wyłożyć na wierzch sernika. Wstawić do lodówki.
Beza: można ją przygotować nawet dzień wcześniej lub bezpośrednio przed pieczeniem sernika. Piekarnik rozgrzać do 160oC (termoobieg), przygotować blachę z papierem do pieczenia. Na papierze do pieczenia odrysować dno foremki, w której będzie pieczony sernik. Białka ubić na sztywno, następnie ciągle ubijając, dodawać po łyżce cukru, a na koniec skrobię i ocet/sok z cytryny. Bezę wyłożyć na papier do pieczenia, trzymając się narysowanego okręgu. Wstawić do piekarnika i od razu zmniejszyć temperaturę do 120oC. Bezę suszyć 1 godzinę. Po tym czasie wyjąć i całkowicie ostudzić. Ostudzoną wyłożyć na sernik ze śliwkami. Można jeszcze schłodzić. Smacznego!